Wprowadzanie innowacji to szansa na ponadprzeciętne zyski, ale również
i ponadprzeciętne ryzyko. Nie wszystkie pomysły udaje się z sukcesem wprowadzić na rynek. Nawet Google miewa z tym problemy.
- Język chiński i rosyjski zbyt trudny dla amerykańskiego giganta
Choć Google przez większość Internautów postrzegany jest, jako synonim możliwości dotarcia do każdej informacji, to nie jest tak wszędzie. By trafnie odpowiedzieć na pytanie użytkownika wyszukiwarka musi je rozumieć. Ojczyzną tej wielkiej światowej korporacji są Stany Zjednoczone, dlatego w krajach anglojęzycznych wyszukiwarka nie ma problemu ze znalezieniem właściwej odpowiedzi na zadane pytania. W zasadzie jej pozycja jest trudna do zagrożenia przez konkurencje (Yahoo, Bing). Są jednak kraje, w których Google wyraźnie przegrywa
z lokalnymi rywalami. Największym na pewno są Chiny, gdzie króluje serwis Baidu.com.
Najpopularniejsze serwisy w Chinach według Alexa Rank
Źródło: Opracowanie własne na podstawie http://www.alexa.com/topsites/countries/CN
W Chinach jest dopiero na piątym miejscu według szanowanego
przez informatyków Alexa Rank. W Rosji serwis Gzajmuje czwarte miejsce. Pierwsze miejsce należy do lokalnej wyszukiwarki yandex.ru. Przegrana na tych rynkach wynika z trudności w nauce języków przez algorytmy wyszukiwarki. Nie wszystko da się przetłumaczyć dosłownie, a duża ilość idiomów i słów dwuznacznych znacząco to komplikuje. Pismo Chińskie składa się z około 50 000 znaków. Ponadto słowa nie zawsze są oddzielone spacjami. Dla komputera zrozumienie takiego tekstu jest trudne.
Oczywiście nie może to przyćmić faktu, że Google oferuje swoją usługę
w ponad 110 językach i w większości krajów jest bezkonkurencyjna. Można zaobserwować również ciekawe ruchy tego seriwsu mające na celu umocnienie swojej pozycji. W 2005 roku rozpoczęta została praca nad maszyną tłumaczącą, która obecnie jest znana, jako usługa Google Translate. Jest to zaawansowany słownik, w którym użytkownik w przypadku, gdy nie jest zadowolony z zaproponowanego tłumaczenia lub zna lepsze, to może je zaproponować. Tym samym platforma jest w stanie za darmo zbierać terabajty danych, które z każdą kolejną poprawką internauty, zbliżają go do idealnych tłumaczeń.
Prawdopodobnie jest to element strategii, która w długim terminie może pomóc zdobyć pozycję pozycje lidera również w Rosji i Chinach.
Google video
Przykładem niepowodzenia może być również usługa Google Video, która miała być odpowiedzią na sukces właścicieli Youtube.com. Serwis ten w ciągu kilku miesięcy przyciągnął ponad 50 milionów użytkowników.
Google z racji na charakter swojej podstawowej usługi musiał widzieć nowy trend w Internecie. Był jednym z pierwszych, którzy dostrzegli zwiększającą się popularność amatorskich filmów video. Szybko wystartował ze swoim własnym serwisem działającym na analogicznej zasadzie w stosunku do youtube.com. Projekt Google Video nie przyjął się i prawdopodobnie kosztował Google olbrzymie pieniądze. Hosting filmów jest drogi z racji na olbrzymie transfery danych które generują oglądający je użytkownicy. Google pogodził się z porażką swojej usługi, ale nie poddał się w swoim dążeniu do zdobycia silnej pozycji na rynku portali Video.
W październiku 2006 roku po prostu kupił Youtube.com za 1,65 mld dolarów. Choć technologicznie był zdolny stworzyć identyczne rozwiązanie, to postanowił zapłacić tak wysoką cenę za społeczność zgromadzoną wokół portalu youtube.com.
Afera z United Airlines
Jak duży wpływ na otaczający nas świat ma Google można było zaobserwować na początku września 2009 roku. W serwisie Google News pojawiła się informacja o poważnych kłopotach finansowych potężnej linii lotniczej United Airlines. Tekst pojawił się z racji na błąd programistyczny. Informacja powinna mieć charakter archiwalny, bo wiadomość dotyczyła roku 2002. Wtedy to United Airlines faktycznie miał bardzo poważne kłopoty finansowe. Niestety wielu inwestorów informacje potraktowało, jako aktualną i zaczęło panicznie wyprzedawać akcje.
Kurs lotniczej firmy zanurkował i z 12.3$ spadł do 3$. Ludzie tak bardzo wierzą i ufają serwisom internetowym Google’a, że nawet nie próbowali zweryfikować informacji w innych źródłach. Oczywiście, gdy tylko informacja została zdementowana, kurs wrócił do swojej poprzedniej wysokości, ale inwestorów mogło to kosztować .nawet miliard dolarów.
Była to nauczka dla wielu, ale i prezentacja siły informacji zamieszczanych w serwisach prowadzonych przez Google.
Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, zapraszam do lektury jego 2 części