Zarówno w Dolinie Krzemowej jak i w Google nie wszystkie produkty okazują się sukcesem. Większość kończy swój żywot na pierwotnym etapie rozwoju produktu. W koszu. Jak Google uformowana jest polityka pracy, i jakie działania przynoszą mu tak spektakularny sukces?
Firmy panicznie boją się porażek produktowych. Stawiają jedynie
na rozwiązania, które w sposób maksymalny mają ograniczone ryzyko. Większość przedsiębiorców uważa, że pracownik nie ma prawa się pomylić, a gdy to zrobi należy go karać by sytuacja się nie powtórzyła. To zabija innowacyjność oraz kreatywność pracowników, bo przez to również oni w swoich pomysłach minimalizują ryzyko nieprzyjemnych konsekwencji.
Akceptacja wysokiego poziomu porażek
Google oczywiście bardzo dokładnie analizuje szanse powodzenia lub porażki nowych produktów, jednak pozwala swoim pracownikom czasem się pomylić. Wie, że prawdziwe przełomowe innowacje zazwyczaj idą w parze z porażkami. Chcąc być firmą tak innowacyjną trzeba zaakceptować, konieczność stawiania na wiele koni. Google mając tak olbrzymie zyski może sobie pozwolić nawet na duży procent niepowodzeń i stwarza tym samym środowisko, w którym pracownicy nie boją się eksperymentować. Według Merissy Mayer (szefowa produktów związanych
z wyszukiwarką) w Google aż 80% stanowią produkty nieudane. Według klasycznych przedsiębiorców byłoby to uważane za olbrzymią porażkę, a Google uznaje to za rzecz normalną dla firmy, która chce mieć w swoim portfolio przełomowe innowacje.
Ta akceptacja wysokiego poziomu procentowego porażek wydaje się być dobrą praktyką wyniesioną z Doliny Krzemowej. Jest to jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie przedsiębiorca nawet po spektakularnej porażce wciąż może liczyć na znalezienie kolejnego inwestora. Być może obecnie w czasach kryzysu sytuacja nie wygląda tak jak kilkanaście lat temu, ale ta akceptacja porażek mogła mieć wpływ na powstanie w Dolinie Krzemowej aż tak imponującej liczby przedsiębiorstw informatycznych i teleinformatycznych (obecnie ponad 700).
Fundusze Venture Capital obecne w Dolinie Krzemowej doskonale rozumieją, że ponadprzeciętne zyski wiążą się z akceptacją ponadprzeciętnego ryzyka. Przedsiębiorcy wiedzieli, że inwestorzy są w stanie pozwolić im na odważniejsze pomysły niż gdziekolwiek indziej i dlatego właśnie tam lokowali swoje marzenia, które przerodziły się w spektakularne innowacje. Google przyjął podobną strategię wewnątrz firmy. Pracownicy mogą sobie pozwolić na większe ryzyko i tym samym ich pomysły częściej stanowią przełomowe innowacje.
Odmienne podejście do praw autorskich
Google wprawdzie jest firmą szanującą prawa autorskie, ale przyjął specyficzną filozofię w stosunku do ich przestrzegania. Wprowadził innowację procesową na poziomie weryfikacji praw do umieszczanych w Internecie treści. Google pozwala użytkownikom na umieszczenie w Internecie wszystkiego. Nie kontroluje zamieszczanych przez użytkowników materiałów. Zaznacza jednak, że każdy może zgłosić naruszenie prawa i wtedy podejmuje odpowiednie kroki. Gdy opublikowany materiał faktycznie narusza czyjeś prawa autorskie, to jest zazwyczaj usuwany w przeciągu godziny od zgłoszenia. Dzięki temu bez niepotrzebnych kosztów mogły rozwijać się serwisy: youtube.com, Street View i Google Books.
Kontrolowanie legalności zamieszczanych treści firma przeniosła na użytkowników swoich serwisów oraz właścicieli praw autorskich. Dzięki temu zaoszczędził koszt zatrudnienia niewyobrażalnej liczby osób, które jako pracownicy Google musieliby weryfikować legalność umieszczanych treści. Co minutę na serwisie youtube.com umieszczanych jest ponad 10 godzin filmów. Koszt weryfikacji materiałów filmowych w inny sposób byłby olbrzymi. Blokowałby swobodny rozwój produktów.
Polityka pracy a analityczne podejście do nowych pomysłów.
Google niewątpliwie ma coś, czego nie ma nikt inny. Największą na świecie bazę danych o internautach. W krajach rozwiniętych z Internetu korzysta praktycznie każdy. W 2010 roku według prognoz liczba użytkowników Internetu będzie wynosić 1,6 mld. On zna potrzeby tych ludzi. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak wiele informacji o nich zbiera firma z Kalifornii. Google śledzi i analizuje zapytania wpisane w wyszukiwarce, kliknięcia w reklamy i linki na stronach internetowych. Dzięki temu jest w stanie obserwować trendy i weryfikować swoje pomysły na setkach milionów użytkowników. Dzięki posiadanym informacjom zna potrzeby internautów. Tak olbrzymiej bazy danych z potrzebami internautów nie ma nikt inny. Zebrane dane są regularnie analizowane przez pracowników firmy i na ich podstawie podejmowane są najważniejsze decyzje dotyczące innowacji. W mniejszej skali tak analityczne podejście do nowych pomysłów może zastosować każdy. Częścią zebranych informacji Google dzieli się z szerszą publicznością poprzez produkt nazwany Google Trends.
Google Search Volume index dla słowa google
Źródło: Opracowanie własne
Jest to narzędzie, które pozwala zaobserwować występujące w Internecie trendy. Powyższy wykres przedstawia trend dla słowa kluczowego „Google”. Według niego wyraźnie rośnie popularność firmy. Górna część wykresu pokaz uje ilość zapytań w wyszukiwarce Google dla słowa kluczowego „Google”. Dolna część przedstawia natomiast ilość publikacji internetowych w których pojawiło się szukane słowo. Narzędzie Google Trends pokazuje również z jakich państw oraz miast pochodziły zapytania oraz jakim językiem posługiwali się internauci zwracający się z zapytaniem. Umiejętne wykorzystanie zebranych danych może wspomóc decyzje biznesowe każdej firmy.
Google zbiera dane o użytkownikach przede wszystkim poprzez:
- Swoją wyszukiwarkę internetową – każde słowo wpisane w wyszukiwarce jest zapisywane w logach serwisu Google i brane pod uwagę w analizach firmy.
- AdWords – firma analizuje wydatki na reklamę internetową. Bada, na jakie frazy reklamodawcy wydają pieniądze. Po kwotach budżetów reklamowych Google jest w stanie określić potencjał poszczególnych słów kluczowych.
- Pocztę Gmail – automaty Google analizują treść odbieranych i wysyłanych maili. Nie musisz być użytkownikiem Gmail, by treść maili była znana narzędziom analitycznym firmy. Wystarczy, że wysyłasz mail do osoby, która korzysta z konta pocztowego firmy Google.
Nie każdy internauta korzysta z tej wyszukiwarki tak jak i nie każdy przedsiębiorca korzysta z reklamy internetowej za pośrednictwem kampanii AdWords. Część osób robi to świadomie. Celem jest walka z inwigilacją ze strony giganta z Kalifornii. Jednak niekorzystanie z produktów Google wcale nie jest równoznaczne z tym, że nie zna on naszych zachowań. Wśród właścicieli stron internetowych bardzo popularne jest narzędzie analityczne firmy Google oraz reklama AdSense, gdyż oba powyższe produkty są bardzo popularne w Internecie. By z nich skorzystać, właściciel musi dokleić do kodu swojej strony internetowej krótki kod Javascript. W ten sposób, Google ma wgląd w to co robią internauci na stronach www, które do niego nie należą.
Poprzez narzędzie Google Analytics zbierane są dane ze stron www dotyczące:
- Ilości odwiedzin
- Średniego czasu spędzonego na stronie
- Ilości nowych użytkowników strony
- Krajów z których internauci wchodzą na daną stronę www
- Systemu operacyjnego, nazwy i wersji przeglądarki – z której korzystają zaglądające na stronę osoby
- Szybkości i rodzaju połączenia internetowego, a także
- Strony internetowej z której internauta został skierowany
Jak wiadomo, są to olbrzymie ilości danych, które poddane analizie są w stanie dać odpowiedzi na wiele cennych pytań. Co ważne – wyniki badań przeprowadzanych przez to przedsiębiorstwo przedstawia się pracownikom firmy w czasie rzeczywistym. Są tym samym znacznie cenniejsze niż tradycyjne badania marketingowe. Na wyniki badań ankietowych czeka się znacznie dłużej, ich koszt jest większy a obarczone są zazwyczaj błędami wynikającymi chociażby ze złej konstrukcji pytań.
Google ma pozycję lidera w świecie Internetu, więc i ilość zebranych przez niego danych jest największa. Olbrzymia skala posiadanych przez Google danych pozwala dostrzec nisze, których przy badaniach na próbie 1000 czy nawet 10 000 internautów nie da się zauważyć. Sergey Brin i Larry Page badania mogą przeprowadzać na milionach, a nawet dziesiątkach milionów osób.
Według wielu ludzi wiedza to władza. Google ma na swoich serwerach niewyobrażalną ilość informacji na temat internautów. Daje mu to olbrzymią wiedzę na temat naszych zachowań, potrzeb, trendów oraz nisz rynkowych. Zapewne dlatego w 2010 roku Page i Brin zajęli piąte miejsce w rankingu Najpotężniejszych Ludzi Świata (wg magazynu Forbes). Wyprzedził ich jedynie: Barack Obama, prezydent Chin Hu Jintao, Władimir Putin oraz Ben S. Bernake.
Poza bazami danych dotyczących internautów Google korzysta z analizy informacji przepływających wewnątrz firmy; Część z tych analiz jest publikowana na wewnętrznym intranetowym serwisie zwanym MOMA. Nie ma jednak oficjalnych wypowiedzi mówiących, co dokładnie przedstawiają.