Przez lata obecności w Internecie byłem światkiem wielu sukcesów i upadków. Sam zresztą też pewne przeżyłem. Również upadki. Paradoksalnie porażki, to jedno z najcenniejszych doświadczeń. Noblista Niels Bohr powiedział „Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie” i coś w tym jest. Oczywiście, jeśli z niepowodzeń potrafimy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Tak więc nie bój się tylko rozpoczynaj swoją przygodę! Poniżej kilka prostych rad dla osób stawiających swoje pierwsze kroki w ebiznesie.
By zwiększyć Twoje szanse podpowiem Ci dlaczego większość start-upów, blogów czy też sklepów internetowych upada?
- Słaby produkt. Oczywiście w przypadku blogów rozumiany jako content. W reklamie powszechne jest stwierdzenie „content is king” i odnosi się to równie świetnie do tego co publikujemy w Internecie. Jeżeli mamy do zaoferowania coś naprawdę unikatowego i wartościowego, to prędzej czy później zostaniemy dostrzeżeni. Tym bardziej jeśli często i regularnie dodajesz coś nowego. W przypadku bloga, to kwestia podstawowa, by zapewnić sobie regularnie zaglądających czytelników.
- Brak lub słabe SEO, czyli Search Engine Optimalization. Jeżeli chcemy zaistnieć w sieci, to musimy pozwolić się odnaleźć. Większość naszych użytkowników zapewne będzie pochodzić z wyszukiwarki Google. Stanowi ona najtańsze źródło „ruchu”. Niezwykle ważna jest w niej nasza obecność. Szczególnie w pierwszej 10 wyników wyszukiwania dla strategicznych dla nas słów kluczowych, bo dalsze pozycje są rzadko klikane. Większość internautów skupia się na pierwszych trzech pozycjach. Tym bardziej po wprowadzeniu usługi Google Instant. Jeżeli chcesz sukcesu, to musisz walczyć o pierwsze pozycje. Warto popracować nad SEO lub wynająć doświadczonego specjalistę.
- Brak wezwania do działania czy też inaczej, to określając „odpowiednia użyteczność”. User po wejściu na stronę musi wiedzieć, o co w niej chodzi. Nie będzie się zbyt długo zastanawiał, bo inne są kilka kliknięć dalej. Jeżeli od razu nie zrozumie, czemu projekt służy czy też jak znaleźć szukany produkt lub formularz zamówienia, to prawdopodobnie jest klientem straconym. Polecam książkę „Don’t make me think” autorstwa Steve Krug lub poradzenie się specjalisty. Pamiętaj, że choć Twoja strona wydaje Ci się super prosta i zrozumiała, to nic nie znaczy. Ty jesteś „specjalistą” i zarazem jej właścicielem, więc doskonale rozumiesz o co w niej chodzi. Użytkownikowi nie będzie się chciało zastanawiać. Wybierze konkurencję, jeśli Twoja strona będzie gorzej przemyślana.
- Brak informacji o firmie. Czy kupiłbyś coś za kilkaset złotych od osoby w kominiarce? W polskim Internecie mam wrażenie, że wiele firm jest odmiennego zdania od naszego. Jeżeli coś sprzedajesz, to nie możesz zapomnieć o wpisaniu nazwy firmy, nipu, regonu i adresu siedziby. Nie będę już wspominał o telefonie kontaktowym, bo bez niego jak niby nasz klient ma możliwość zadania szybkiego, pilnego pytania? Mail? Uwierz, że nie każdemu będzie się chciało pisać. Dobrze dodać również parę słów o sobie i historii firmy.
- Zły wygląd strony. Grafika, to opakowanie naszego produktu. Niezależnie czy prowadzimy blog, sklep internetowy czy też tworzymy aplikacje mobilne. Musi robić dobre wrażenie. Na podstawie design użytkownik wyrabia sobie opinie. Kilka sekund na stronie i zdobywamy bądź tracimy jego zaufanie. Budujemy wizerunek profesjonalistów bądź lamerów. Jeśli zlecasz projekt grafikowi, to poproś o kilka wersji i razem ze znajomymi (najlepiej będącymi jednocześnie Twoim targetem) wybierz najbardziej pasujący do Twojego biznesu projekt. Twoje zdanie nie jest najważniejsze! Najważniejsze, żeby strona odpowiadała Twoim klientom. Bez nich sukcesu nie odniesiesz.
- Brak wiarygodności. Poza profesjonalnym wyglądem szaty graficznej zadbaj o „opinie użytkowników” czyli tak zwane testimonials. Dobre referencje mogą bardzo pomóc. Jeżeli masz dużych i pewnych partnerów to ich pokaż. Z byle kim by nie współpracowali, a przynajmniej tak sądzą użytkownicy. 😉 Wykorzystaj to. Jeśli Ci zaufają, to chętniej podzielą się swoimi pieniędzmi.
- Źle wybrana domena. Pamiętaj, że to Twoja marka. Dobrze zastanów się zanim dokonasz wyboru. Ma ona wpływ na pozycjonowanie, ale i na to jak odbierają Cię użytkownicy. Czym lepiej kojarzy się z Twoim produktem, jest krótsza i łatwiejsza do zapamiętania, tym lepiej. Przykładem złej domeny może być cinkciarz.pl – internetowy kantor wymiany walut. Również dla klientów biznesowych. Czy powierzylibyście swoje ciężko zarobione pieniądze jakiemuś cinkciarzowi? Serwis widzę, że ma się dobrze, ale przez tą nazwę buduje złe skojarzenia. Na pewno mogli wybrać lepiej. 😉
- Brak planu marketingowego i strategii działania, ale o tym już nie zamierzam się rozpisywać, bo mógłby to być temat na kolejny długi wpis.
PS materiał dedykuje znajomym, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z e-biznesem. 😉